środa, 25 listopada 2015

Rozdział 8



*Naty*
Dalej nie wiemy co z Fran. Siedzimy teraz w salonie u Diego i czekamy aż wróci z ładowarką do telefonu. No co?! Przecież musi jakoś naładować komórkę bo jak mamy namierzyć jego dziewczynę?!
Wrócił nim zdążyłam dokończyć zdanie ale ręce trzęsły mu się tak ,że przypominał osobę chorą na parkinsona!
- Diego.... może jednak ja to zrobię -powiedziałam i wzięłam od niego urządzenie. po podłączeniu go do prądu niecierpliwie czekaliśmy na włączenie telefonu. Już za chwilę dowiemy się gdzie jest moja przyjaciółka!
- Cholera nie działa! Leć po następną! -powiedział Maxi
Chłopak spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Szczerze?! Nie dziwię mu się! Leciał już po 10!
- Naty.... A może lepiej jak spróbujemy go włączyć...
Po kilkusekundowym czekaniu komórka się włączyła!
- Zabiję cie Naty - warknął Diego
- Powiedział facet z parkinsonem - powiedziałam i razem z Maxim zaczęliśmy udawać jego trzęsące się dłonie tak ,że na jego twarzy pojawił się grymas.
Maxi przytulił mnie a Diego wyszedł z domu podążając za sygnałem GPS.
- Diego ! Czekaj! -powiedziałam
- Czego?!
- Pokaż komórkę!
Wykonał moje polecenie a ja spojrzałam na ekran urządzenia bardzo uważnie.
- Zwariowałeś?! - krzyknął Maxi - Chcesz iść 200km na piechotę?!
- No a co?!
- Jesteś porąbany?! Jedziemy moim autem! Wsiadaj!

*Francesca*
Chłopak ciągnął mnie w stronę tajemniczego budynku
- Po co mnie porwałeś?
- Jesteś mi potrzebna - powiedział i otworzył przede mną drzwi
Weszłam i stanęłam jak wryta. Byłam mu potrzebna do burdelu!!! Przede mną stali w kolejce napaleni mężczyźni w samych bokserach
- Kto ją chce?! - ryknął Robert
Wszyscy się zgłosili... Przestraszona spojrzałam na niego a po chwili... kopnęłam go w twarz. Pobiegłam w stronę drzwi wyjściowych i pędem zwiałam w stronę najbliższego lasu. Przecież tam nie powinni mnie szukać! Biegłam w głąb lasu omijając drzewa, ale niestety nie zauważyłam ogromnej gałęzi przed sobą co  doprowadziło mnie do głębokiego rowu. Wyjęłam telefon który w tym momencie mi padł. Ciekawe jak stąd wyjdę...

*Diego*
Wiem że zachowuje się jakbym dostał Parkinsona i epilepsji równocześnie ale martwię się o Fran. Co jeśli ten Robert coś jej zrobi?
- To tutaj - powiedział Maxi i wskazał na budynek przed nami - Chyba...
- Jak to chyba?! - krzyknąłem
- Straciłem sygnał, chyba padł jej telefon... chodźmy najpierw do budynku
Weszliśmy a to co zobaczyliśmy przerosło wszystko!!! Trafiliśmy do burdelu! Nagle jakiś koleś zaczął przystawiać się do Maxiego a ja wybuchłem śmiechem
- Zostaw mnie zboczeńcu mam dziewczynę! - krzyknął
- Zaraz będziesz miał też chłopaka - poruszył zabawnie brwiami a Maxi skrył się za mną
- Bierz jego! On jest wysoki, przystojny... - zaczął wymieniać a ja spojrzałem na niego jak ma debila
- Co ty brałeś? - spytałem
- Hey baby - powiedział do mnie ten facet
- Ja pierdole bierz Naty! - powiedziałem wskazując brunetkę
- Gustuje w facetach - powiedział
- Słuchaj facet jest tu jakiś Robert? - powiedziała lekko zirytowana Naty
- Tak, w biurze - wskazał drzwi a my z Maxim szybko tam pobiegliśmy
Co za zboczeniec! Na dodatek gej!
Weszliśmy do drzwi gdzie zobaczyłem wkurzonego brunet
- Słuchaj pedale - przywaliłem mu w twarz - mów gdzie jest Francesca!
- Gdzieś na pewno - prychnął
Tym razem kopnął go Maxi
- Ogarnijcie się! Uciekła!

wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział 7



*Naty*
- Eeee... No bo ja... To nie tak ,że my to robiliśmy ...
- Ech dziecko ty wiesz jak ja szalałam z tatą Maxiego gdy byłam w twoim wieku?
- Rozumiem ,że chodzi pani o przytulanie się?
- Nieee..... Chodziło mi o to co miałaś robić z Maxim...
- Ale my się tylko całowaliśmy...
- W samej bieliźnie?!
- Maxi ! Pomocy!
- On ci już raczej nie pomoże...
- Co pani mu zrobiła?
- Zamknęłam
- Gdzie?
- W szafie
- Chyba pani sobie kpi
- Nie mogłam sobie pozwolić ,żeby tak szybko to robił z dziewczyną
- Przecież pani powiedziała ,że jak była w moim wieku to już to robiła!
- Ale to co innego!
- Ale dlaczego?! - krzyknęłam
- Dziecko, ty już wiesz dlaczego
- Niech pani ze mnie zejdzie!
- Czy ty śmiesz mówić ,że jestem gruba?!
- Nie ale..... - w tym momencie usłyszałam krzyk Maxiego dobiegający  szafy!
Zepchnęłam otyłą kobietę z siebie prosto w stertę zużytych pieluch co pozwoliło mi na szybkie wygramolenie ze śmietnika. Pobiegłam szybko do drzwi aby uratować swojego Maksia. Chwila.... To nie powinno być na odwrót?! Coś tu nie tak.... No cóż... Dziś to ja będę księciem na białym koniu a on.... Księżniczką w różowej sukience zamkniętej.... w szafie? Boże.... To by się nadawało na bajkę Disneya.
Ponownie usłyszałam krzyki Maxiego.... Gadał coś niezrozumiałego.
- Karate kid!!!- wrzasnął i usłyszałam głośny dźwięk wywarzanych drzwi od szafy.
Stałam tak przy drzwiach i przypatrywałam się całej akcji. Maxi wyleciał zwinnie przez okno lądując w śmietniku na przerażonej mamie chłopaka.
- Złaź ze mnie natychmiast!- krzyknęła kobieta a na mojej twarzy mimowolnie zagościł szeroki uśmiech. Tym razem nie wytrzymałam i zaczęłam tarzać się po trawie jak jakaś psychopatka!
Super! Ja chyba jestem nienormalna! Kto jest na tyle normalny jak ja ,żeby:
- wylecieć przez okno w samej bieliźnie
- wpaść do śmietnika
- zostać przygniecionym przez grubaskę
- Tarzać się w bieliźnie po trawie
Jak nie bedę po tym wszystkim chora to będzie chyba cud. Na dworze jest chyba 5 stopni!
Podeszłam do śmietnika i ze śmiechem patrzyłam na bitwę pomiędzy matką a synem. Najśmieszniejsze było to ,że bronią były pieluchy!
- Może byś się ubrała młoda panno!- powiedziała pani Helena a ja dopiero teraz spostrzegłam ,że jestem w samej bieliźnie! I to do tego koronkowej ! Maxi to chyba zauważył a ja poczułam się tak jakby rozbierał mnie wzrokiem. Natalia! O czym ty myślisz! W takiej chwili jak ta chętnie powiedziałabym mu teraz " Bierz mnie tygrysie!" ale"
1. Mama Maxiego chyba zaczęłaby mnie nienawidzić
2. Mój telefon zadzwonił
Wzięłam swój telefon by spojrzeć na wyświetlacz . Diego- pomyślałam i niechętnie przycisnęłam zieloną słuchawkę przykładając telefon do ucha

Rozmowa

- Czego chcesz pacanie -warknęłam do urządzenia
- Natalia wysłuchaj mnie chociaż! Daj mi szybko Maxiego!
- Jezu nie wkurzaj się tak ! Już daje, daje. -westchnęłam i podałam telefon chłopakowi

*Maxi*
Natalia podała mi komórkę mówiąc przedtem ,że Diego chcę ze mną rozmawiać... Ehhh Dlaczego los jest wobec mnie taki okrutny. Dlaczego ten pacan musiał zadzwonić akurat teraz! Teraz kiedy miałem takie widoki! Natalia w koronkowej bieliźnie! Normalnie chciałbym tak codziennie. Dlaczego ona w tym nie śpi?! Miałbym takie wspaaaniałe sny...
-  Czego przerywasz mi najlepszy dzień w moim życiu?!
- Eeeee..... Już nic....
- Co się stało? Dlaczego zadzwoniłeś?!
- Nie nic.... Po prostu ktoś porwał Francescę.... Wybacz ,że zadzwoniłem. Nie będę przerywał Ci najlepszego dnia w twoim życiu -dodał sarkastycznie
- Co?!
- Nic, już się rozłączam. No to cześć
- Diego! To nie pora na fochy! Jak to ktoś porwał Fran?!
- No nie wiem komuś się spodobała! - warknął ironicznie
- Diego!!!
- Jej mama do mnie dzwoniła z komisariatu, podobno widziała jak jakiś facet zabrał ją do samochodu. Dalej jej już nie widziała
- I jesteś taki spokojny?
- Nie wkurwiaj mnie nawet - warknął
- Po co do mnie dzwonisz?
- Żebyś kuźwa pogrzeb załatwił, wiesz?!
- No weź nie o to mi chodzi!
- To co się głupio pytasz?
- Dobra, dobra... Co zrobimy?
- Nie wiem. Wbiłem na kompa Fran, nie była wylogowana z facebooka. Widziałem jak jakiś Robert pisał że ją zabije, ale najpierw weźmie do swojego burdelu - powiedział cicho
- Naprawdę?!
- Nie! Krasnoludki ją wzięły bo im się sprzątać w tym ich gównianym domu nie chce! - prychnął ironicznie
- Byłeś z tym na policji?
- Tak, ale zaczną ją szukać dopiero po 24 godzinach
- Wiesz co,przyjdziemy do ciebie za pół minu...
- Czekaj! Francesca miała w telefonie gps, można ją namierzyć
- Przyjdziemy do ciebie i zaraz wszystko wyjaśnimy
Rozłączyłem się i spojrzałem w stronę Naty
- Ubieraj się, idziemy do Diego
- Czemu? Ja miałam inne plany - spojrzała na mnie uwodzicielsko
- Francesce porwał jakiś facet i wziął ją do burdelu
- Co?! Już się ubieram! - krzyknęła i pobiegła w stronę mojego pokoju









sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 6



*Francesca*
- Yyy... bo ja... - nie umiała się wysłowić - Ale nie złość się na mnie - powiedziała błagalnym tonem
- Wiecie co, dziewczyny? - zaczął Maxi - Chyba mnie Beyonce woła - powiedział i zwiał
- Wiem, że podsłuchiwałaś - powiedziałam unikając jej smutnego spojrzenia - Znowu
- Przepraszam, nie chciałam żeby tak wyszło - mówiła i prawie się popłakała
- Dobra, wiesz co? - powiedziałam - Chodź tu - przytuliłam ją
- Nie jesteś zła? - spytała optymistycznie
- Jestem - zaśmiałam się - Ale nie chcę się z tobą kłócić - Ty jesteś z Maxim, a ja...
- Z Diego - przerwała mi i pisnęła - Nawet nie wiesz jak się ciesze że jesteście razem. W końcu kiedyś się przyjaźniliście, czułam że w końcu coś do siebie poczujecie. Znaczy, na początku też ich (Diego i Maxiego) nienawidziłam, ale gdy bardziej się do nich zbliżyłyśmy...
- Rozumiem - uśmiechnęłam się - Ja też się cieszę - pisnęłam i zaczęłyśmy skakać
- Czekaj Fran... - momentalnie posmutniała
- Co jest? - powiedziałam przestraszona
- Jesteśmy z nimi! - krzyknęła
- Wiem - powiedziałam zdezorientowana - Co w związku z tym?
- Szkoła... - powiedziała załamana - Zawsze się z nich wyśmiewałyśmy, a gdy wszyscy się dowiedzą... Nie będziemy miały życia - spojrzała na mnie czekając na moją reakcję
- Naty, po pierwsze uspokój się - złapałam ją za ramiona - Kto zawsze rządził tą szkołą
- My...
- Kto teraz rządzi tą szkołą?
- My - powiedziała już pewniej
- A kto będzie rządził tą szkołą?!
- MY!
- Tak! - krzyknęłam - To się nie zmieni, królowe zawsze będą jedne - przybiła mi piątkę
- Tylko teraz mamy królów - powiedziała z uśmiechem
- To Naty jaką znam, pewną siebie, zabawną i szaloną dziewczynę - westchnęłam - Czasem ci zazdroszczę
- Co? Niby czego? - zdziwiła się
- Twojego charakteru, zawsze potrafisz postawić na swoim, jesteś pewna siebie i zawsze żyjesz pełnią życia... A ja? Jestem szarą myszką kryjącą się za swoją przyjaciółką...
- To nie prawda. Każda z nas jest inna, dzięki temu się dopełniamy - uśmiechnęła się - Gdyby każda byłaby taka sama to... nie wiem czy byśmy się przyjaźniły
- Może masz rację - prychnęłam - Pewnie że masz - zaczęłyśmy się śmiać i ruszyłyśmy w stronę domu brunetki

*Naty*

Zdecydowałyśmy jednak iść do domu Maxiego bo mieliśmy do niego dużo bliżej niż do domu Francesci. Po wstąpieniu do budynku który jak zresztą zawsze był otwarty zobaczyliśmy widok który zajmował całe nasze życie. Diego i Maxi tańczący Makarene! 
- No dalej Diego! Rusz te obolałe pośladki!
Chciałam coś powiedzieć ale Francesca zasłoniła mi twarz. 
- Cicho...- występowała z uśmiechem na ustach
- Diego! Masz ten potencjał! Ruszaj tymi bioderkami!
- To faceci mają biodra?
- No co?! To nie moja wina ze Francesca ci nie dba o tę twardą dużą dupę! Jesteś za bardzo spięty! Zrobić ci masaż?
- No chyba se jaja robisz! - Obie wparowalysmy do pokoju
- Ja o niego nie dbam?! - Krzyknęła Fran
- Tak, jest bardzo spięty i....- nie zdążył bo Francesca się na niego rzuciła. Gdyby nie Diego to Maxi byłby już martwy. 
- Nie bij mnie tylko idź żeby się twój chlopaczek rozluźnił 
- To dopiero wieczorem! Ty też mógłbyś zająć się Natalią bo biedna się tobą znudzi.
- Coooo?! - Powiedziała Fran- Chyba se kpisz zboczeńcu!
- A może ty byś chciał... Z Fran - zaczął Maxi
- Chcieć a móc to dwie różne sprawy - odpowiedział Diego a Fran opadła szczęka
 
*Wieczorem*
Francesca i Diego gdzieś zniknęli a ja nie mam pojęcia gdzie są i co robią. Może Maxi miał rację? Hmm zrobię tak... Zadzwonię do Fran, jeśli nie odbierze "to robią". Jeśli odbierze to się bardzo zdziwię. Obstawiam opcję pierwszą. Za moim zdziwieniem odebrała już po trzecim sygnale.
- Fran, gdzie jesteś?
- W domu a co?
- Nie, bo se tak myślałam... Że jesteś z Diego... Sama... Z nim... W łóżku... Może jesteście goli...
- Co?! Jestem sama zboczeńcu!
- No sama... Z Diego.. W łóżku...
- Nie zaczynaj! Jestem sama w domu. 
- Kochanie gdzie jest ta kawa?- usłyszałam głos Diego
- Ale jesteś sama?! -powiedziałam ironicznie
- No bo...Yyyyy....Ja. Pod cukrem -krzyknęła a ja siedziałam zdziwiona z słuchawką przy uchu słuchając tej idiotki
- A co potrzebuję kawy po tak męczącym wieczorze ze swoją ukochaną?
- Yyyy, muszę kończyć. Pa -zanim zdążyłam coś powiedzieć rozłączyła się a ja zaczęłam się sama do siebie 
- Jest! Wiedziałam -pomyślałam
- Maxi! Miałeś rację!
- Ale co? -spytał podchodząc do mnię
- No ,że Francesca to robi z Diego!
- Serio? Myślisz ,że to robią? Przecież to byłby jej pierwszy raz. To byłoby bez sensu. Jak chcesz to zadzwoń do niej.
Wzięłam do ręki komórkę i usłyszałam głos dziewczyny.
- Ty zboczeńcu! Wszystko słyszałam . Wcale się nie rozłączyłam!
- Ja też to słyszałem- usłyszałam głos chłopaka dobiegający z urządzenia
- Zamknij się i pij tą kawę idioto!
- Serio myślałaś ,że to robimy?
- A nie?!
- Nie! -krzyknęli jednocześnie
- Mama Fran zaprosiła nas na pizzę idioto!
- Taaa a potem jeszcze na noc...
- Moi rodzice też to słyszą...
- Dzień dobry! Jak państwo mogą zapraszać go do tego domu! Przecież on Francesce dziecko zrobi!
- Wyrażaj się młoda panno. -powiedziała mama Fran -przecież on tylko pił sok truskawkowy....i przy okazji komplementował moją niebiańską fryzurę
- eeeee... A on nie pił kawy?
- Robiłem ją dla Francesci!-powiedział Diego
- Ach ta młodzież. Tylko "to" im w głowie
- Mamo!-krzyknęła Fran do swojej rodzicielki
- Ej, ale wy jeszcze tego nie robiliście?! -spytał tata Fran
- Weźcie ogarnijcie się!
- A tak w ogóle, to kiedy doczekamy się wnucząt?
- Boże czy ty to widzisz...
- To robiliście to już czy nie?!
- Nie!
Słuchaliśmy już tak z godzinkę aż w końcu Diego musiał wyjść już od Francesci i teatrzyk się skończył.
- Czyli...powiadasz ,że Francesca jest dziewicą...Tak?
- Taak. Do czego zmierzasz?
- Ty zaraz nie będziesz -powiedział  a ja zaczęłam nucić
- A teraz chodź tu do mnie, poczuj się swobodnie - a Maxi
- Będę brał Cię, na aswalcie
Sekundę później byliśmy już prawie nadzy w pokoju Maxiego. Nagle usłyszeliśmy krzyk.
-Maksiu! Syneczku! Wróciłam
- Cholera jasna!-powiedział Maxi - Natalia! Ubieraj te majty! 
- Natalka u ciebie jest?! Czekajcie już do was idę !
- Nie! Mamo ! Jestem sam! Nie wchodź! Przebieram się!
- Dobrze syneczku! Przyjdę do ciebie za 5 minut. Posprzątam wszystkie zakamarki. Nic się nie ukryję! 
- Vidal! Leć na balkon
- Nawet na balkonie!
- O kurde! Za okno! Na dach!
- W samej bieliźnie?
- Potem okryje Cię swoim ciepłem
- Dobra !Już lecę!
W samym staniku i majtkach wyskoczyłam zwinnie przez okno! Cholera ! Maxi ma spadzisty dach!
- Maxi! Pomocy!- ryczałam zjeżdżając z dachu w samej bieliźnie - Maxi!!!!
Nagle zjechałam na śmietnik sąsiadów. O nie ! Oni mają dziecko! Wylądowałam na pieluchach!
Nagle spostrzegłam zjeżdżającą na mnie matkę Maxiego ! Powiem tyle... do chudych ona nie nleży!
- Ała! -krzyknęłam stercząc pod tyłkiem pulchnej kobiety
- Wiedziałam! Może byś się ubrała moja panno.
- No bo ja....
- Jak chcecie się kochać to mnie chociaż nie okłamujcie.


_____________________________________________________________
Jest rozdział!
Jak coś, i jako Naty i jako Fran 
pisałyśmy razem. 
Piszcie czy wam się podoba
NataliaNaty292
DomiNika 











niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 5



*Francesca*
Stanęłam jak wryta. Że co?!
- Że co?! - powiedziałam ale zadzwonił dzwonek co dało mi szansę do ucieczki
Miałam farta że była to moja ostatnia lekcja i pobiegłam do domu, gdzie zaraz po wejściu poleciałam do pokoju zamykając drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Tylko jedno mi zostało... Naty!
Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer przyjaciółki
N: Hej Fran
F: Hej, jest pewna sprawa.... - zaczęłam
N: Jaka? - spytała zdziwiona
F: No bo wiesz... Możesz do mnie teraz przyjść? Wszystko ci wyjaśnię
N: Sprawy sercowe?
F: Nie musi zawsze iść o sprawy sercowe!
N: Fran...
F: No dobra, masz rację... - westchnęłam - To przyjdziesz?
N: Już wychodzę - powiedziała i się rozłączyła
Głupia Fran! Co ja mam jej powiedzieć?! Hej Naty, Diego wyznał mi miłość, ja go też kocham ale go wystawiłam''. Nawet nie wiedziałam że tak głupio to wszystko wygląda...
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybka jest...
- Fran! - krzyknęła i mocno mnie przytuliła - Co jest?! Chodzi o Diego, co nie?
- Skąd ty...
- Maxi - powiedziała
- To wszystko wyjaśnia... - powiedziałam załamana - Co ja mam zrobić?
- On myśli że go nie kochasz, a ja wiem że to nie prawda!
- Ja też, ale...
- Czyli go nie kochasz
- Nie no, bo ja...
- Czyli go kochasz
- No nie wiem bo...
- Czyli go nie kochasz...
- Kocham, Natalia, kocham! - krzyknęłam
- I trzeba było tak od razu - powiedziała i wybiegła z pomieszczenia
- Natalia gdzie ty biegniesz!
- A jak myślisz? - krzyknęła
- Jeśli to zrobisz znienawidzę cię - warknęłam
- Jeśli ty mu tego nie powiesz, ja to zrobię
- Nienawidzę cię - warknęła i wyszłam z domu
Sprytna brunetka poszła za mną
- Nie, nie widzę cię! - krzyknęłam ironicznie
- No co?! Muszę cię pilnować! - krzyknęła
Raz się żyje.... Pobiegłam do jego domu i stanęłam przed drzwiami... Nie mogę, ale ja... Fran, powiedz mu! Nie Fran, nie mów. Fran mów! Nie, lepiej nie
Nagle Naty zadzwoniła za mnie dzwonkiem i ulotniła się. Uduszę ją!!!
Usłyszałam dźwięk kroków dochodzący w kierunku drzwi, w których stanął Diego
- Co ty tu robisz...? - spytał zdziwiony
- Przepraszam! - krzyknęłam i przytuliłam chłopaka
Co ja robię?! A no tak, robię z siebie debila!!!
- Co... Nie rozumiem
- No właśnie rozumiesz... - powiedziałam cicho i odsunęłam się o tyłu - No bo... bo... Bo ja cię kocham! - w tym momencie Naty popchnęła mnie na niego i nasze usta złączyły się w głębokim pocałunku



Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzeliśmy na siebie ale tą chwilę musiała przerwać Naty!
- I co... Aż tak źle było? - zaśmiała się a ja już chciałam się na nią rzucić, ale Diego mnie przytrzymał - Dobra, gołąbeczki już was zostawiam. Maxi na mnie czeka - powiedziała po czym sobie poszła
- To... - powiedzieliśmy oboje i zaczęliśmy się śmiać
-  Co teraz...? - spytał
- No nie wiem - uśmiechnęłam się
- Dobra... Fran, czy chcesz zostać moją dziewczyną?
- No nie wiem... Żartuję, tak! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję

*Naty*

Jest! Wiedziałam ,że uda mi się ich zeswatać! Wiedziałam! Właściwie to aż tak się nie przyczyniłam... Po prostu ją popchnęłam a reszta poszła sama. Od razu kiedy zaczęli się przyjaźnić wiedziałam ,że coś się święci...
- Naty! Kochanie, gdzie jest kawa?!
- To twój dom! Nie wiesz gdzie jest kawa?
- Eeeeeee....Nie?
- Boże jaka niedorajda
- Ekhem..... Ja tu jestem!
- No i co z tego?
- No wiesz gdzie ta kawa?
- Górna szuflada po lewej od strony kuchenki
- Co?!
- Drugi raz nie powtórzę
- To se sam poszukam
- I dobrze leniwcu. Przynajmniej schudniesz
- Jestem równie wysportowany co Diego!
- Fajnie ,że porównujesz się do chłopaka mojej najlepszej przyjaciółki
- Co?! Chłopaka.?! Rozumiem ,że lubię się od czasu do czasu zdrzemnąć ale przespałem coś czego nie powinienem?!
- Oni są parą.
- Jacy oni?
- Krowa z świnią! Fran i Diego!
- Ahaaaaa.Oni są razem?! Jak to się stało?! Od kiedy są parą?! No Naty dlaczego nie odpowiadasz?
- Bo nie dajesz mi dojść do zdania! Jesteś taki jak Ludmiła. I nawet chodzisz na zakupy tak jak ona!
- Naty! Mów co z tym Diego i Fran
- Ahaaaaa
- Nooo
- Dobra, to było tak ,że ja tak trochę popchnęłam Fran na Diego i się pocałowali a potem mnię wygonili i za chwilę tam pójdę żeby sprawdzić co i jak ...
- To skąd wiesz  że są razem?
- Bo tak troszeczkę podsłuchiwałam.
- Okeeeej???? To chodź zobaczyć co z nimi..
- Okej- powiedziałam i poszłam na zewnątrz
- Maaaaxiiii!-powiedziałam
- Tak?!
- Oni nie powinni tutaj być?! Gdzie oni poszli
- Spokojnie Naty! Przecież ich pedofil w czerwonej kurtce nie zgarnął!
- Znając ich szczęście to nie mogę być tego taka pewna.
-To może zadzwonisz do Fran?
-Ok- powiedziałam i wybrałam numer do przyjaciółki. Po sygnale zostaw wiadomość. 
- Ciekawe co robi - zaśmiałam się
- Stoję za tobą zboczeńcu - usłyszałam głos Fran 
- Eeeee Fran, ja mówiłam..... Bo może ....może byłaś w spożywczaku?!
- Taaaa jasne.
- Gdzie Diego?!
- Kto?!
- Diego! Twój chłopak!
- Skąd wiesz że to mój chłopak?