*Francesca*
- Wiecie co, dziewczyny? - zaczął Maxi - Chyba mnie Beyonce woła - powiedział i zwiał
- Yyy... bo ja... - nie umiała się wysłowić - Ale nie złość się na mnie - powiedziała błagalnym tonem
- Wiem, że podsłuchiwałaś - powiedziałam unikając jej smutnego spojrzenia - Znowu
- Przepraszam, nie chciałam żeby tak wyszło - mówiła i prawie się popłakała
- Dobra, wiesz co? - powiedziałam - Chodź tu - przytuliłam ją
- Nie jesteś zła? - spytała optymistycznie
- Jestem - zaśmiałam się - Ale nie chcę się z tobą kłócić - Ty jesteś z Maxim, a ja...
- Z Diego - przerwała mi i pisnęła - Nawet nie wiesz jak się ciesze że jesteście razem. W końcu kiedyś się przyjaźniliście, czułam że w końcu coś do siebie poczujecie. Znaczy, na początku też ich (Diego i Maxiego) nienawidziłam, ale gdy bardziej się do nich zbliżyłyśmy...
- Rozumiem - uśmiechnęłam się - Ja też się cieszę - pisnęłam i zaczęłyśmy skakać
- Czekaj Fran... - momentalnie posmutniała
- Co jest? - powiedziałam przestraszona
- Jesteśmy z nimi! - krzyknęła
- Wiem - powiedziałam zdezorientowana - Co w związku z tym?
- Szkoła... - powiedziała załamana - Zawsze się z nich wyśmiewałyśmy, a gdy wszyscy się dowiedzą... Nie będziemy miały życia - spojrzała na mnie czekając na moją reakcję
- Naty, po pierwsze uspokój się - złapałam ją za ramiona - Kto zawsze rządził tą szkołą
- My...
- Kto teraz rządzi tą szkołą?
- My - powiedziała już pewniej
- A kto będzie rządził tą szkołą?!
- MY!
- Tak! - krzyknęłam - To się nie zmieni, królowe zawsze będą jedne - przybiła mi piątkę
- Tylko teraz mamy królów - powiedziała z uśmiechem
- To Naty jaką znam, pewną siebie, zabawną i szaloną dziewczynę - westchnęłam - Czasem ci zazdroszczę
- Co? Niby czego? - zdziwiła się
- Twojego charakteru, zawsze potrafisz postawić na swoim, jesteś pewna siebie i zawsze żyjesz pełnią życia... A ja? Jestem szarą myszką kryjącą się za swoją przyjaciółką...
- To nie prawda. Każda z nas jest inna, dzięki temu się dopełniamy - uśmiechnęła się - Gdyby każda byłaby taka sama to... nie wiem czy byśmy się przyjaźniły
- Może masz rację - prychnęłam - Pewnie że masz - zaczęłyśmy się śmiać i ruszyłyśmy w stronę domu brunetki
*Naty*
_____________________________________________________________
Zdecydowałyśmy jednak iść do domu Maxiego bo mieliśmy do niego dużo bliżej niż do domu Francesci. Po wstąpieniu do budynku który jak zresztą zawsze był otwarty zobaczyliśmy widok który zajmował całe nasze życie. Diego i Maxi tańczący Makarene!
- No dalej Diego! Rusz te obolałe pośladki!
Chciałam coś powiedzieć ale Francesca zasłoniła mi twarz.
- Cicho...- występowała z uśmiechem na ustach
- Diego! Masz ten potencjał! Ruszaj tymi bioderkami!
- To faceci mają biodra?
- No co?! To nie moja wina ze Francesca ci nie dba o tę twardą dużą dupę! Jesteś za bardzo spięty! Zrobić ci masaż?
- No chyba se jaja robisz! - Obie wparowalysmy do pokoju
- Ja o niego nie dbam?! - Krzyknęła Fran
- Tak, jest bardzo spięty i....- nie zdążył bo Francesca się na niego rzuciła. Gdyby nie Diego to Maxi byłby już martwy.
- Nie bij mnie tylko idź żeby się twój chlopaczek rozluźnił
- To dopiero wieczorem! Ty też mógłbyś zająć się Natalią bo biedna się tobą znudzi.
- Coooo?! - Powiedziała Fran- Chyba se kpisz zboczeńcu!
- A może ty byś chciał... Z Fran - zaczął Maxi
- Chcieć a móc to dwie różne sprawy - odpowiedział Diego a Fran opadła szczęka
- Coooo?! - Powiedziała Fran- Chyba se kpisz zboczeńcu!
- A może ty byś chciał... Z Fran - zaczął Maxi
- Chcieć a móc to dwie różne sprawy - odpowiedział Diego a Fran opadła szczęka
*Wieczorem*
Francesca i Diego gdzieś zniknęli a ja nie mam pojęcia gdzie są i co robią. Może Maxi miał rację? Hmm zrobię tak... Zadzwonię do Fran, jeśli nie odbierze "to robią". Jeśli odbierze to się bardzo zdziwię. Obstawiam opcję pierwszą. Za moim zdziwieniem odebrała już po trzecim sygnale.
- Fran, gdzie jesteś?
- W domu a co?
- Nie, bo se tak myślałam... Że jesteś z Diego... Sama... Z nim... W łóżku... Może jesteście goli...
- Co?! Jestem sama zboczeńcu!
- No sama... Z Diego.. W łóżku...
- Nie zaczynaj! Jestem sama w domu.
- Kochanie gdzie jest ta kawa?- usłyszałam głos Diego
- Ale jesteś sama?! -powiedziałam ironicznie
- No bo...Yyyyy....Ja. Pod cukrem -krzyknęła a ja siedziałam zdziwiona z słuchawką przy uchu słuchając tej idiotki
- A co potrzebuję kawy po tak męczącym wieczorze ze swoją ukochaną?
- Yyyy, muszę kończyć. Pa -zanim zdążyłam coś powiedzieć rozłączyła się a ja zaczęłam się sama do siebie
- Jest! Wiedziałam -pomyślałam
- Maxi! Miałeś rację!
- Ale co? -spytał podchodząc do mnię
- No ,że Francesca to robi z Diego!
- Serio? Myślisz ,że to robią? Przecież to byłby jej pierwszy raz. To byłoby bez sensu. Jak chcesz to zadzwoń do niej.
Wzięłam do ręki komórkę i usłyszałam głos dziewczyny.
- Ty zboczeńcu! Wszystko słyszałam . Wcale się nie rozłączyłam!
- Ja też to słyszałem- usłyszałam głos chłopaka dobiegający z urządzenia
- Zamknij się i pij tą kawę idioto!
- Serio myślałaś ,że to robimy?
- A nie?!
- Nie! -krzyknęli jednocześnie
- Mama Fran zaprosiła nas na pizzę idioto!
- Taaa a potem jeszcze na noc...
- Moi rodzice też to słyszą...
- Dzień dobry! Jak państwo mogą zapraszać go do tego domu! Przecież on Francesce dziecko zrobi!
- Wyrażaj się młoda panno. -powiedziała mama Fran -przecież on tylko pił sok truskawkowy....i przy okazji komplementował moją niebiańską fryzurę
- eeeee... A on nie pił kawy?
- Robiłem ją dla Francesci!-powiedział Diego
- Ach ta młodzież. Tylko "to" im w głowie
- Mamo!-krzyknęła Fran do swojej rodzicielki
- Ej, ale wy jeszcze tego nie robiliście?! -spytał tata Fran
- Weźcie ogarnijcie się!
- A tak w ogóle, to kiedy doczekamy się wnucząt?
- Boże czy ty to widzisz...
- To robiliście to już czy nie?!
- Nie!
Słuchaliśmy już tak z godzinkę aż w końcu Diego musiał wyjść już od Francesci i teatrzyk się skończył.
- Czyli...powiadasz ,że Francesca jest dziewicą...Tak?
- Taak. Do czego zmierzasz?
- Ty zaraz nie będziesz -powiedział a ja zaczęłam nucić
- A teraz chodź tu do mnie, poczuj się swobodnie - a Maxi
- Będę brał Cię, na aswalcie
Sekundę później byliśmy już prawie nadzy w pokoju Maxiego. Nagle usłyszeliśmy krzyk.
-Maksiu! Syneczku! Wróciłam
- Cholera jasna!-powiedział Maxi - Natalia! Ubieraj te majty!
- Natalka u ciebie jest?! Czekajcie już do was idę !
- Nie! Mamo ! Jestem sam! Nie wchodź! Przebieram się!
- Dobrze syneczku! Przyjdę do ciebie za 5 minut. Posprzątam wszystkie zakamarki. Nic się nie ukryję!
- Vidal! Leć na balkon
- Nawet na balkonie!
- O kurde! Za okno! Na dach!
- W samej bieliźnie?
- W samej bieliźnie?
- Potem okryje Cię swoim ciepłem
- Dobra !Już lecę!
W samym staniku i majtkach wyskoczyłam zwinnie przez okno! Cholera ! Maxi ma spadzisty dach!
- Maxi! Pomocy!- ryczałam zjeżdżając z dachu w samej bieliźnie - Maxi!!!!
Nagle zjechałam na śmietnik sąsiadów. O nie ! Oni mają dziecko! Wylądowałam na pieluchach!
Nagle spostrzegłam zjeżdżającą na mnie matkę Maxiego ! Powiem tyle... do chudych ona nie nleży!
- Ała! -krzyknęłam stercząc pod tyłkiem pulchnej kobiety
- Wiedziałam! Może byś się ubrała moja panno.
- No bo ja....
- Jak chcecie się kochać to mnie chociaż nie okłamujcie.
_____________________________________________________________
Jest rozdział!
Jak coś, i jako Naty i jako Fran
pisałyśmy razem.
Piszcie czy wam się podoba
NataliaNaty292
DomiNika

Wrócę!
OdpowiedzUsuńO.o
UsuńNie wiem co powiedzieć.
To jest.. Genialne!
Hahaha...
Uśmiałam się po pachy!
Diecesca...
Naxi tak szybko?
Ulala...
Mama Maxiego xdd
Hahaha!
Pierwsza *-*
Nuśka x.x
Ps. Zapraszam do mnie na rozdział 17 :))
UsuńJestem ;*
OdpowiedzUsuńPowiem wam, że to NAJLEPSZY ROZDZIAŁ NA TYM BLOGU !! Ever
Jak ja kocham zboczone komedie !!!!!!!
szczególnie akcja Naxi + jego matka przy tuszy xdddd
dobre Naty półnaga dynda z dachu i ląduje w śmietniku i na matce maxiego
zająbiste ;*
heh oby twój OS konkursowy był tKI SAM KOMEDIO-ZBOCZONY XDDDDD