wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 12

Spojrzałam ku górze
Siedziałam na chmurze
Już nigdy nie zatańczę na rurze

*Naty*
Obudziłam się w swoim łóżku... Trochę szkoda że to nie łóżko Maxiego... Naty o czym ty myślisz! Ogar! Wstałam powoli i udałam się w stronę słońca. Weszłam do łazienki po czym ruszyłam się umyć. Nalałam wodę do wanny i umyłam się karmelowym żelem pod prysznic. Po relaksującej kąpieli postanowiłam ubrać się i iść na poranny spacerek. Może przejdę się do Francesci? W sumie to nie taki zły pomysł.
Z bananem na twarzy wyszłam z domu podążając w kierunku domu mojej przyjaciółki.
Kiedy byłam już na miejscu zapukałam do drzwi. Otworzyła mi je mama Włoszki
- Przepraszam, jest Francesca? - spytałam
- Myślałam że jest u ciebie! Nie odbiera telefonu, nie mam z nią kontaktu. Myślałam że u ciebie spała - widocznie posmutniała
- Jak to jej nie ma?! - chwila.... Diego!!! - Ja zaraz wrócę
Pobiegłam w stronę domu Hiszpana i stanęłam pod jego balkonem
- Francesca ty idiotko! Nie chce zostać ciocią w tak młodym wieku! Powiedz że się z nim nie przespałaś!

*Francesca*
Obudziłam się wtulona w Diego, widocznie chłopak też nie spał gdyż dziwnie patrzył się w stronę drzwi balkonowych
- Co jest? - spytałam
- Sama posłuchaj
Po chwili usłyszałam głośne krzyki dobiegające z zewnątrz
- Francesca ty idiotko! Nie chcę zostać ciocią w tak młodym wieku! Powiedz że się z nim nie przespałaś!
- Nie no ja się chyba przesłyszałam... Mnie tu nie ma mnie tu nie ma - schowałam się pod kołdrę
- Wiem że tam jesteś!
- Cholera rozgryzła mnie... - westchnęłam - Otwórz jej i powiedz że mnie tu nie ma
- Może daj mi się ubrać co?
- Idioto!!!
- Już biegnę! - powiedział i szybko się ubierając wybiegł na balkon - Mogłabyś się nie drzeć?
- Gdzie Fran?!
- W domu - zaczęłam się cicho śmiać
- Przecież ją słysze
- To mój kot!
- Ty nie masz kota debilu
- Wczoraj przygarnąłem
- I nazwałeś go Francesca?
- Może, a co?
- Powiedz jej że ma wyjść!
- Kotu?!
- Francesce!!!! - wydarła się wkurzona
Niechętnie wyszłam za moim chłopakiem
- Miau? - udałam kota cicho się śmiejąc, jednak mojej przyjaciółce do śmiechu nie było
- Jak ona zajdzie w ciąże to będzie twój problem! - wydarła się w stronę chłopaka
- Jakoś ciebie i Maxiego słychać na końcu miasta i się nie wtrącamy! - oburzył się brunet
- Dosyć!!! - krzyknęłam - Nie jestem w ciąży spokojnie!
- Skąd wiesz?! - krzyknęła Naty
- No nie wiem ale raczej nie
- CO?! - krzyknął Diego
- Spokojnie, przecież się zabezpieczałeś nie?
- Eee...
- Ty idioto! - krzyknęłyśmy równocześnie z Naty - Ja mam 17 lat!!!
- No przepraszam!
- Będziesz mi płacić alimenty!
- Nie będziesz w ciąży!
- A jak będę?
- Gdyby nie ona - wskazał Naty - Nawet byś nie wiedziała
- Po 3 tygodniach bym się skapła - warknęłam
- Proszę nie złość się - zrobił smutną minkę
- Kiedyś cię zabiję - powiedziałam i z powrotem weszłam do mieszkania
Chyba Naty sobie poszła bo Diego szybko poleciał za mną
- Błagam cię nie bądź zła obiecuję że nie będziesz w ciąży
- Nie wkurzaj mnie bardziej! - wydarłam się - Nie zbliżaj się nawet do mnie! - chłopak zrobił krok w tył - Będziesz mi płacił alimenty! Nienawidzę cię! - krzyknęłam i wybiegłam z domu
- Ale ty nie jesteś w ciąży! Nawet jeśli to przecież cię kocham i bym cię nie zostawił!
- Każdy facet tak gada - warknęłam i odeszłam

DomiNika
NataliaNaty292

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 11

*Francesca*
Obudził mnie dzwonek telefonu. Diego jeszcze spał, więc cicho wyszłam z pomieszczenia
- Halo? - szepnęłam
- Gdzie ty jesteś?! - usłyszałam krzyk
- Mama?! - pisnęłam tak głośno że chyba obudziłam mojego chłopaka - Jak tam u ciebie?!
- Ty już dobrze wiesz! Gdzie jesteś?! Nie wróciłaś na noc do domu!
- U Naty... - skłamałam
- To daj mi do telefonu jej mamę
- Ale ona jeszcze śpi...
- Jest 11:00!
- Pod prysznicem!
- Matka Naty śpi pod prysznicem?! - krzyknęła a ja zaczęłam się śmiać
- Mamo, jestem już w drodze do domu
- Jakoś nie słychać...
W drzwiach zobaczyłam zdziwionego bruneta. Wkurzona otwarłam okno i wywaliłam przez nie telefon
- Teraz słyszysz?! - wydarłam się i zatrzasnęłam okno - Hej kochanie - podeszłam do Diego a on spojrzał na mnie jak na debila
- Z kim rozmawiałaś?
- A, z moją mamą - wzruszyłam ramionami - Dowiedziałam się że matka od Naty śpi pod prysznicem, i takie tam
- Nie wnikam, ale czemu twój telefon...
- Jest za oknem? Stary grat, dziś dostaję nowy - powiedziałam i pociągnęłam go w stronę kuchni
Nagle przy lodówce zastaliśmy... ojca od Diego!!!
- Aaa! - pisnęłam i pobiegłam w stronę schodów
No to mam przewalone w szkole....

*Naty*
Właśnie wróciłam do domu. Na wspomnienie wczorajszej nocy mimowolnie się uśmiechnęłam. Maxi chciał żebym została ale ja musiałam się wytłumaczyć mamie dlaczego nie myło mnie całą noc. No to mam przewalone. Nagle zadzwonił do mnie... Diego?!, Co on może ode mnie chcieć o tej porze.... Nie zaraz, zaraz. Jest  już... Jest już 12:30! Kliknęłam więc zielony przycisk
- Naty! - usłyszałam głos Fran
- Hej, co jest?
- Mam przewalone u Gregorio! Nakrył że byłam, no wiesz... Z Diego... ekhem no wiesz o co mi chodzi a wiesz co jest najgorsze?! Że ja byłam w samej bieliźnie! I to koronkowej!
- Uuuuuu...- zaśmiałam się
- Naty nie śmiej się ze mnie!
- No dobra....Powo na zajęciach.
- On mnie tam zabije! Wiesz jaki on jest. Ostatnio jak się na mnie uwziął to przytyłam 5 kilo bo byłam tak zdesperowana ,że żarłam czekoladę kilogramami. Czekaj, słyszę kroki. Chyba ktoś idzie . Muszę kończyć

*Francesca*
Kroki były coraz głośniejsze. Wstrzymałam oddech... Żeby to nie był Gregorio bo nie zdążyłam się jeszcze przebrać. Drzwi się uchyliły a za nimi stanął Diego. Gdy mnie zobaczył widziałam że oczy nu się zaświeciły
- Nie gap się tak! - krzyknęłam i przykryłam się kocem
- Kiedy nie mogę!
- Dobra, co z Gregorio?
- Nie pytaj, miałem kazanie o zabezpieczeniach, niechcianej ciąży...
- Jednym słowem mamy przesrane - powiedziałam i całkiem schowałam się pod kocykiem
- Fran... - podszedł do mnie i wślizgnął się pod koc - Nie martw sie, dobrze że nie nakrył nas troszkę później - powiedział a ja lekko go uderzyłam
- A ty tylko o jednym - westchnęłam
- Fraaaaan...?
- NIE! - krzyknęłam i wyszłam spod koca - Już prawie twój ojciec nas nakrył a poza tym siedzi teraz w pokoju obok!
- Nie prawda bo jest w kuchni - powiedział podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie
- Dobrze, dwa pokoje obok
- No prooooszę
- Serio myślałam że nie będziesz mnie zmuszać, widocznie się pomyliłam - prychnęłam a on szybko zmienił minę
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam nie o to mi chodziło - powiedział
Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza, co znaczy że Gregorio wychodzi
- Żartowałam - powiedziałam i wręcz rzuciłam się na chłopaka
Po chwili zrobiliśmy to

______________________________________________________________________
Hejka! Bardzo dawno nas tu nie było, ale wróciłyśmy :D
Życzymy wam super nowego roku <3
Zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń
Żeby ten rok był lepszy od wszystkich poprzednich
DomiNika
NataliaNaty292

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rozdział 10

*Francesca*
Zadzwonilismy do drzwi ale nikt nie otworzył
- Super... - Westchnęłam - Pewnie już się powiesił
Maxi zaczął się śmiać. Chyba naprawdę głośno bo nagle drzwi się otworzyły. Jest! On żyje!
- Fran! - Krzyknął i mocno mnie przytulił - Nic ci nie jest?
- Yyy... Chyba nic oprócz tego że Robert chciał mnie dać do burdelu
- Nawet mi nie mów. Jakiś facet podrywał mnie i Maxiego - powiedział a ja zaczęłam się śmiać
- No co? Nic z tym nie zrobię jestem taki pociągający
- Wmawiaj sobie - zaśmiałam się a on udał obrażonego - No nie złość się - dałam mu buziaka i w końcu się uśmiechnął
- Maxi... - Zaczęłam
- Tak?
- Co ci odwalało w tym szpitalu?
- Nic takiego
- Śpiewałeś do mnie żono moja
- Zamknij ryj - powiedział cicho a ja zaczęłam się śmiać widząc minę Diego

*Naty*
* 2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Wszystko jest już ok. Jakąś godzinę temu Diego zmył się z Fran i szczerze nie wnikam co się tan teraz u nich dzieje. W każdym razie jest już późno. Będę się już chyba zmywać bo nie wyszłam jeszcze z domu Maxiego.
- Maxi! Ja już wychodzę!!- krzyknęłam bo był w kuchni.
- Nie!!! Zostańmy razem! - Zaczął śpiewać
- Idź na piosenkarza
- No weź! Z resztą jest już późno
- Maxi mieszkam dwie ulice dalej.
- Nie bo.... Pedofile grasują w..... W parku!
- Maxi, ale ja nie przechodzę przez park.... A poza tym nie chce sprawiać kłopotu...
- Ale nie będziesz sprawiać kłopotów. Ja wręcz bym chciał żebyś została.
- No dobra... To gdzie będę spała?
- No ze mną. Co nie?
- Skąd mogę wiedzieć że mnie nie wykorzystasz... - powiedziałam uwodzicielski tonem
- Oj Naty....
- No dobra....Ale nie mam pidżamy.... I druga sprawa ... Co z twoją mamą?
- Po pierwsze : Moja mama wraca dopiero za 2 dni, po drugie: zawsze możesz wziąć coś mojego...
* Pół godziny później*Maxi*
 Podniosłem głowę i złączyłem nasze usta w dość namiętnym pocałunku. Naty tylko je  pogłębiała . Po chwili siedziała na moich kolanach. Zacząłem ją całować po szyi i jednocześnie odpinać suwak od jej sukienki. Dziewczyna powoli odpinała guziki mojej koszuli. Kiedy byliśmy już na samej bieliźnie, zrobiliśmy to.



środa, 2 grudnia 2015

Rozdział 9

*Naty*3 dni później*
Niestety nie wyciągnęliśmy nic więcej od Roberta. Co za świnia! Ale i tak dostanie debil dożywocie za nielegalne burdelowanie! A do tego gejowskie!
Martwi mnie to ,że jeszcze nie znaleziono Francesci. Diego..... Zamknął się w pokoju i do teraz nie wychodzi... Ciekawe jak on korzysta z kibelka? Nie wnikam. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Podniosłam urządzenie i spojrzałam na ekran. Nieznany numer... Odebrać , nie odebrać,  odebrać , nie odebrać
Nathalia Ogar! Odbiorę .
- Halo
- Dzień dobry, tutaj policjant Swierczyn, dzwonię w sprawie zaginięcia pewnej dziewczyny
- Francesci?!
- Nie wiem jak jej tam było. Podobno znaleziono ją w rowie w pobliskim lesie
- Boże, co z nią?!
- Jest w ciężkim stanie i wychłodzona
- Ło Mariuszu
- Słucham? Nazywam się Oliwier Swierczyn
- Nie, nic, nic, nic
- Aha... Czy mogłaby pani przyjechać na Ulicę Stefana 12?
- Tak, już jadę. Wezmę też jej chłopaka. Do widzenia
- Do widzenia
Gdy się rozłączyłam pobiegłam szybko do Maxiego.
Drzwi były jak zwykle zamknięte więc posługując się umiejętnością wspinania weszłam przez okno... To nienormalne!  Powoli zmieniam się w chłopczyce!
Widok który zobaczyłam sprawił że natychmiast zaczęłam się głośno śmiać.

Ale mimo to chłopak nadal się nie obudził. Jakim cudem on w ogóle spał. Przecież jest 15:20! Jezus Maria on gada przez sen!
- Ohh! Nataliaaa.... Ty moja kocico... Mrrrr
Nie ja nie mogę! Co za zboczach! Jeszcze takie rzeczy mu się śnią?! Nie wnikam co on robił przed snem...
- Natalciu...tygryski... Aaaa
Nie! Tego już za wiele
- Wstawaj zboczeńcu!  - Ryknęłam a on aż podskoczył i spadł z łóżka
- Ale kochanie... 
- Żadnego ale. Rozpieściłam cie a teraz marsz do łazienki się ogarnąć bo wyglądasz jak moja babcia!
- Kocham cieee...
- Serio myślisz że jak powiesz ze mnie kochasz to ci odpuszczę? 
- Tak
- Eee.... No dobra. Chodź tu -powiedziałam i pocałowałam chłopaka. - Teraz pójdziesz się ogarnąć? 
- No dobra - powiedział Maxi i wszedł do pomieszczenia obok.
Po 10 minutach czekania wyszedł z tą swoją czapką na głowie
- A właściwie... Jak weszłaś do domu?
- Eeeee... No bo okno było otwarte
- Weszłaś przez okno prawda?
- Ehe
- Spk. A stało się coś ze biegłaś?
- Skąd wiesz że biegłam? 
- Jesteś strasznie czerwona a we włosach masz robaka
- Fuj!!! Zabierz go!!' Zabierz go!!!
- Spokojnie. Ja tylko żartowałem
- Jeżeli jeszcze raz tak mnie przestraszył to wylądujesz za oknem... A tak w ogóle mam ci coś do powiedzenia
- Co?
- No bo.... Znaleźli Fran!  Jest w szpitalu..
 I nie jest z nią dobrze
- Co?! Diego wie?!
- Nie,  jest strasznie przemęczony po tych paru dniach. Zastanawiam się czy on w ogóle śpi.
- Tak, to prawda. Chłopak się załamał ale przecież Fran się odnalazła! Wiesz jaki będzie szczęśliwy?
- Trzeba z nim tam pojechać. 
- Ok. To ja wezmę auto a ty zadzwoń do Diego. Albo nie, pojedziemy po niego I... 
- Wciągnięty go do furgonetki której nie mamy?
- Tak, gratulacje logicznego myślenia Maxi.
- Ok to jaki masz plan
- Po prostu wyjdzie cały w skowronkaxh z domu i pojedziemy do szpitala. I nie nie będziemy się bawić w Batmana i grzecznie pojedziesz że mną na Ulicę Stefana 15.
- Mi pasuje- powiedział a ja wykonałam face palm
- Jedziemy już czy nie?! W szpitalu jest moja przyjaciółka!
- Okej, okej!
- Ej Maxi, mam pomysł. Może zabierzemy Fran do domu.... I no wiesz zrobimy niespodziankę Diego.
- Mi pasuje tylko czy on się do tego czasu nie zabije?! 
- Wiesz co? To trzeba się będzie pospieszyć.
* 10 minut później*
Jesteśmy już w szpitalu. Ponoć z Fran jest już dobrze i może wyjść. Tak przynajmniej powiedział lekarz a z samą Fran się nie widzieliśmy bo jakaś wredna pielęgniarka nie chce nas tam wpuścić. O idzie inna pielęgniarka. Szybko! Wymyślę jakieś kłamstwo na poczekaniu
- Przepraszam możemy wejść do Francesci Cauviglii?
- A kim państwo dla niej są? 
Zanim zdążyłam się odezwać Maxi zaczął
- Jestem jej mężem! 
- Co?! - Krzyknelam ale pozwoliłam kontynuować kobiecie 
- Jakiś taki młody jesteś...
- Na miłość nigdy nie jest za późno.  - powiedział a ja wyplułam wodę którą właśnie piłam. 
Nagle zza drzwi wyłoniła się Fran z zapakowaną torbą. No tak, miała dzisiaj wyjść. 
- Żono moja, serce moje- śpiewał niezdarnie Maxi a ona spojrzała na niego jak na debila. Nie byłam na niego zła. Wiem że robił to dlatego że stała tu dalej ta durna kobieta!
Kiedy pielęgniarka poszła rzuciłam się na przyjaciółkę. 
- Francesca! - Krzyknęłam i przytuliłam brunetke
- Naty! Nawet nie wiesz jak tęskniłam!
- Ty?! Prawie przez ciebie zeszłam na zawał
- Yyy... Jest z wami Diego?
- Chyba właśnie się tnie - odpowiedział dumnie Maxi
- Co?!
- Wiecie co... Chodźcie do niego co wy na to? - Odezwalam się 
- Dobry pomysł, a utak w ogóle to mówiliście mu chociaż że się odnalazłam?!- powiedziała Fran
- Wieeeesz....- powiedziałam
- Natalia!!!- ryknęła - Jedziemy!!! Już!!!



NataliaNaty292
DomiNika

środa, 25 listopada 2015

Rozdział 8



*Naty*
Dalej nie wiemy co z Fran. Siedzimy teraz w salonie u Diego i czekamy aż wróci z ładowarką do telefonu. No co?! Przecież musi jakoś naładować komórkę bo jak mamy namierzyć jego dziewczynę?!
Wrócił nim zdążyłam dokończyć zdanie ale ręce trzęsły mu się tak ,że przypominał osobę chorą na parkinsona!
- Diego.... może jednak ja to zrobię -powiedziałam i wzięłam od niego urządzenie. po podłączeniu go do prądu niecierpliwie czekaliśmy na włączenie telefonu. Już za chwilę dowiemy się gdzie jest moja przyjaciółka!
- Cholera nie działa! Leć po następną! -powiedział Maxi
Chłopak spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Szczerze?! Nie dziwię mu się! Leciał już po 10!
- Naty.... A może lepiej jak spróbujemy go włączyć...
Po kilkusekundowym czekaniu komórka się włączyła!
- Zabiję cie Naty - warknął Diego
- Powiedział facet z parkinsonem - powiedziałam i razem z Maxim zaczęliśmy udawać jego trzęsące się dłonie tak ,że na jego twarzy pojawił się grymas.
Maxi przytulił mnie a Diego wyszedł z domu podążając za sygnałem GPS.
- Diego ! Czekaj! -powiedziałam
- Czego?!
- Pokaż komórkę!
Wykonał moje polecenie a ja spojrzałam na ekran urządzenia bardzo uważnie.
- Zwariowałeś?! - krzyknął Maxi - Chcesz iść 200km na piechotę?!
- No a co?!
- Jesteś porąbany?! Jedziemy moim autem! Wsiadaj!

*Francesca*
Chłopak ciągnął mnie w stronę tajemniczego budynku
- Po co mnie porwałeś?
- Jesteś mi potrzebna - powiedział i otworzył przede mną drzwi
Weszłam i stanęłam jak wryta. Byłam mu potrzebna do burdelu!!! Przede mną stali w kolejce napaleni mężczyźni w samych bokserach
- Kto ją chce?! - ryknął Robert
Wszyscy się zgłosili... Przestraszona spojrzałam na niego a po chwili... kopnęłam go w twarz. Pobiegłam w stronę drzwi wyjściowych i pędem zwiałam w stronę najbliższego lasu. Przecież tam nie powinni mnie szukać! Biegłam w głąb lasu omijając drzewa, ale niestety nie zauważyłam ogromnej gałęzi przed sobą co  doprowadziło mnie do głębokiego rowu. Wyjęłam telefon który w tym momencie mi padł. Ciekawe jak stąd wyjdę...

*Diego*
Wiem że zachowuje się jakbym dostał Parkinsona i epilepsji równocześnie ale martwię się o Fran. Co jeśli ten Robert coś jej zrobi?
- To tutaj - powiedział Maxi i wskazał na budynek przed nami - Chyba...
- Jak to chyba?! - krzyknąłem
- Straciłem sygnał, chyba padł jej telefon... chodźmy najpierw do budynku
Weszliśmy a to co zobaczyliśmy przerosło wszystko!!! Trafiliśmy do burdelu! Nagle jakiś koleś zaczął przystawiać się do Maxiego a ja wybuchłem śmiechem
- Zostaw mnie zboczeńcu mam dziewczynę! - krzyknął
- Zaraz będziesz miał też chłopaka - poruszył zabawnie brwiami a Maxi skrył się za mną
- Bierz jego! On jest wysoki, przystojny... - zaczął wymieniać a ja spojrzałem na niego jak ma debila
- Co ty brałeś? - spytałem
- Hey baby - powiedział do mnie ten facet
- Ja pierdole bierz Naty! - powiedziałem wskazując brunetkę
- Gustuje w facetach - powiedział
- Słuchaj facet jest tu jakiś Robert? - powiedziała lekko zirytowana Naty
- Tak, w biurze - wskazał drzwi a my z Maxim szybko tam pobiegliśmy
Co za zboczeniec! Na dodatek gej!
Weszliśmy do drzwi gdzie zobaczyłem wkurzonego brunet
- Słuchaj pedale - przywaliłem mu w twarz - mów gdzie jest Francesca!
- Gdzieś na pewno - prychnął
Tym razem kopnął go Maxi
- Ogarnijcie się! Uciekła!

wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział 7



*Naty*
- Eeee... No bo ja... To nie tak ,że my to robiliśmy ...
- Ech dziecko ty wiesz jak ja szalałam z tatą Maxiego gdy byłam w twoim wieku?
- Rozumiem ,że chodzi pani o przytulanie się?
- Nieee..... Chodziło mi o to co miałaś robić z Maxim...
- Ale my się tylko całowaliśmy...
- W samej bieliźnie?!
- Maxi ! Pomocy!
- On ci już raczej nie pomoże...
- Co pani mu zrobiła?
- Zamknęłam
- Gdzie?
- W szafie
- Chyba pani sobie kpi
- Nie mogłam sobie pozwolić ,żeby tak szybko to robił z dziewczyną
- Przecież pani powiedziała ,że jak była w moim wieku to już to robiła!
- Ale to co innego!
- Ale dlaczego?! - krzyknęłam
- Dziecko, ty już wiesz dlaczego
- Niech pani ze mnie zejdzie!
- Czy ty śmiesz mówić ,że jestem gruba?!
- Nie ale..... - w tym momencie usłyszałam krzyk Maxiego dobiegający  szafy!
Zepchnęłam otyłą kobietę z siebie prosto w stertę zużytych pieluch co pozwoliło mi na szybkie wygramolenie ze śmietnika. Pobiegłam szybko do drzwi aby uratować swojego Maksia. Chwila.... To nie powinno być na odwrót?! Coś tu nie tak.... No cóż... Dziś to ja będę księciem na białym koniu a on.... Księżniczką w różowej sukience zamkniętej.... w szafie? Boże.... To by się nadawało na bajkę Disneya.
Ponownie usłyszałam krzyki Maxiego.... Gadał coś niezrozumiałego.
- Karate kid!!!- wrzasnął i usłyszałam głośny dźwięk wywarzanych drzwi od szafy.
Stałam tak przy drzwiach i przypatrywałam się całej akcji. Maxi wyleciał zwinnie przez okno lądując w śmietniku na przerażonej mamie chłopaka.
- Złaź ze mnie natychmiast!- krzyknęła kobieta a na mojej twarzy mimowolnie zagościł szeroki uśmiech. Tym razem nie wytrzymałam i zaczęłam tarzać się po trawie jak jakaś psychopatka!
Super! Ja chyba jestem nienormalna! Kto jest na tyle normalny jak ja ,żeby:
- wylecieć przez okno w samej bieliźnie
- wpaść do śmietnika
- zostać przygniecionym przez grubaskę
- Tarzać się w bieliźnie po trawie
Jak nie bedę po tym wszystkim chora to będzie chyba cud. Na dworze jest chyba 5 stopni!
Podeszłam do śmietnika i ze śmiechem patrzyłam na bitwę pomiędzy matką a synem. Najśmieszniejsze było to ,że bronią były pieluchy!
- Może byś się ubrała młoda panno!- powiedziała pani Helena a ja dopiero teraz spostrzegłam ,że jestem w samej bieliźnie! I to do tego koronkowej ! Maxi to chyba zauważył a ja poczułam się tak jakby rozbierał mnie wzrokiem. Natalia! O czym ty myślisz! W takiej chwili jak ta chętnie powiedziałabym mu teraz " Bierz mnie tygrysie!" ale"
1. Mama Maxiego chyba zaczęłaby mnie nienawidzić
2. Mój telefon zadzwonił
Wzięłam swój telefon by spojrzeć na wyświetlacz . Diego- pomyślałam i niechętnie przycisnęłam zieloną słuchawkę przykładając telefon do ucha

Rozmowa

- Czego chcesz pacanie -warknęłam do urządzenia
- Natalia wysłuchaj mnie chociaż! Daj mi szybko Maxiego!
- Jezu nie wkurzaj się tak ! Już daje, daje. -westchnęłam i podałam telefon chłopakowi

*Maxi*
Natalia podała mi komórkę mówiąc przedtem ,że Diego chcę ze mną rozmawiać... Ehhh Dlaczego los jest wobec mnie taki okrutny. Dlaczego ten pacan musiał zadzwonić akurat teraz! Teraz kiedy miałem takie widoki! Natalia w koronkowej bieliźnie! Normalnie chciałbym tak codziennie. Dlaczego ona w tym nie śpi?! Miałbym takie wspaaaniałe sny...
-  Czego przerywasz mi najlepszy dzień w moim życiu?!
- Eeeee..... Już nic....
- Co się stało? Dlaczego zadzwoniłeś?!
- Nie nic.... Po prostu ktoś porwał Francescę.... Wybacz ,że zadzwoniłem. Nie będę przerywał Ci najlepszego dnia w twoim życiu -dodał sarkastycznie
- Co?!
- Nic, już się rozłączam. No to cześć
- Diego! To nie pora na fochy! Jak to ktoś porwał Fran?!
- No nie wiem komuś się spodobała! - warknął ironicznie
- Diego!!!
- Jej mama do mnie dzwoniła z komisariatu, podobno widziała jak jakiś facet zabrał ją do samochodu. Dalej jej już nie widziała
- I jesteś taki spokojny?
- Nie wkurwiaj mnie nawet - warknął
- Po co do mnie dzwonisz?
- Żebyś kuźwa pogrzeb załatwił, wiesz?!
- No weź nie o to mi chodzi!
- To co się głupio pytasz?
- Dobra, dobra... Co zrobimy?
- Nie wiem. Wbiłem na kompa Fran, nie była wylogowana z facebooka. Widziałem jak jakiś Robert pisał że ją zabije, ale najpierw weźmie do swojego burdelu - powiedział cicho
- Naprawdę?!
- Nie! Krasnoludki ją wzięły bo im się sprzątać w tym ich gównianym domu nie chce! - prychnął ironicznie
- Byłeś z tym na policji?
- Tak, ale zaczną ją szukać dopiero po 24 godzinach
- Wiesz co,przyjdziemy do ciebie za pół minu...
- Czekaj! Francesca miała w telefonie gps, można ją namierzyć
- Przyjdziemy do ciebie i zaraz wszystko wyjaśnimy
Rozłączyłem się i spojrzałem w stronę Naty
- Ubieraj się, idziemy do Diego
- Czemu? Ja miałam inne plany - spojrzała na mnie uwodzicielsko
- Francesce porwał jakiś facet i wziął ją do burdelu
- Co?! Już się ubieram! - krzyknęła i pobiegła w stronę mojego pokoju









sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 6



*Francesca*
- Yyy... bo ja... - nie umiała się wysłowić - Ale nie złość się na mnie - powiedziała błagalnym tonem
- Wiecie co, dziewczyny? - zaczął Maxi - Chyba mnie Beyonce woła - powiedział i zwiał
- Wiem, że podsłuchiwałaś - powiedziałam unikając jej smutnego spojrzenia - Znowu
- Przepraszam, nie chciałam żeby tak wyszło - mówiła i prawie się popłakała
- Dobra, wiesz co? - powiedziałam - Chodź tu - przytuliłam ją
- Nie jesteś zła? - spytała optymistycznie
- Jestem - zaśmiałam się - Ale nie chcę się z tobą kłócić - Ty jesteś z Maxim, a ja...
- Z Diego - przerwała mi i pisnęła - Nawet nie wiesz jak się ciesze że jesteście razem. W końcu kiedyś się przyjaźniliście, czułam że w końcu coś do siebie poczujecie. Znaczy, na początku też ich (Diego i Maxiego) nienawidziłam, ale gdy bardziej się do nich zbliżyłyśmy...
- Rozumiem - uśmiechnęłam się - Ja też się cieszę - pisnęłam i zaczęłyśmy skakać
- Czekaj Fran... - momentalnie posmutniała
- Co jest? - powiedziałam przestraszona
- Jesteśmy z nimi! - krzyknęła
- Wiem - powiedziałam zdezorientowana - Co w związku z tym?
- Szkoła... - powiedziała załamana - Zawsze się z nich wyśmiewałyśmy, a gdy wszyscy się dowiedzą... Nie będziemy miały życia - spojrzała na mnie czekając na moją reakcję
- Naty, po pierwsze uspokój się - złapałam ją za ramiona - Kto zawsze rządził tą szkołą
- My...
- Kto teraz rządzi tą szkołą?
- My - powiedziała już pewniej
- A kto będzie rządził tą szkołą?!
- MY!
- Tak! - krzyknęłam - To się nie zmieni, królowe zawsze będą jedne - przybiła mi piątkę
- Tylko teraz mamy królów - powiedziała z uśmiechem
- To Naty jaką znam, pewną siebie, zabawną i szaloną dziewczynę - westchnęłam - Czasem ci zazdroszczę
- Co? Niby czego? - zdziwiła się
- Twojego charakteru, zawsze potrafisz postawić na swoim, jesteś pewna siebie i zawsze żyjesz pełnią życia... A ja? Jestem szarą myszką kryjącą się za swoją przyjaciółką...
- To nie prawda. Każda z nas jest inna, dzięki temu się dopełniamy - uśmiechnęła się - Gdyby każda byłaby taka sama to... nie wiem czy byśmy się przyjaźniły
- Może masz rację - prychnęłam - Pewnie że masz - zaczęłyśmy się śmiać i ruszyłyśmy w stronę domu brunetki

*Naty*

Zdecydowałyśmy jednak iść do domu Maxiego bo mieliśmy do niego dużo bliżej niż do domu Francesci. Po wstąpieniu do budynku który jak zresztą zawsze był otwarty zobaczyliśmy widok który zajmował całe nasze życie. Diego i Maxi tańczący Makarene! 
- No dalej Diego! Rusz te obolałe pośladki!
Chciałam coś powiedzieć ale Francesca zasłoniła mi twarz. 
- Cicho...- występowała z uśmiechem na ustach
- Diego! Masz ten potencjał! Ruszaj tymi bioderkami!
- To faceci mają biodra?
- No co?! To nie moja wina ze Francesca ci nie dba o tę twardą dużą dupę! Jesteś za bardzo spięty! Zrobić ci masaż?
- No chyba se jaja robisz! - Obie wparowalysmy do pokoju
- Ja o niego nie dbam?! - Krzyknęła Fran
- Tak, jest bardzo spięty i....- nie zdążył bo Francesca się na niego rzuciła. Gdyby nie Diego to Maxi byłby już martwy. 
- Nie bij mnie tylko idź żeby się twój chlopaczek rozluźnił 
- To dopiero wieczorem! Ty też mógłbyś zająć się Natalią bo biedna się tobą znudzi.
- Coooo?! - Powiedziała Fran- Chyba se kpisz zboczeńcu!
- A może ty byś chciał... Z Fran - zaczął Maxi
- Chcieć a móc to dwie różne sprawy - odpowiedział Diego a Fran opadła szczęka
 
*Wieczorem*
Francesca i Diego gdzieś zniknęli a ja nie mam pojęcia gdzie są i co robią. Może Maxi miał rację? Hmm zrobię tak... Zadzwonię do Fran, jeśli nie odbierze "to robią". Jeśli odbierze to się bardzo zdziwię. Obstawiam opcję pierwszą. Za moim zdziwieniem odebrała już po trzecim sygnale.
- Fran, gdzie jesteś?
- W domu a co?
- Nie, bo se tak myślałam... Że jesteś z Diego... Sama... Z nim... W łóżku... Może jesteście goli...
- Co?! Jestem sama zboczeńcu!
- No sama... Z Diego.. W łóżku...
- Nie zaczynaj! Jestem sama w domu. 
- Kochanie gdzie jest ta kawa?- usłyszałam głos Diego
- Ale jesteś sama?! -powiedziałam ironicznie
- No bo...Yyyyy....Ja. Pod cukrem -krzyknęła a ja siedziałam zdziwiona z słuchawką przy uchu słuchając tej idiotki
- A co potrzebuję kawy po tak męczącym wieczorze ze swoją ukochaną?
- Yyyy, muszę kończyć. Pa -zanim zdążyłam coś powiedzieć rozłączyła się a ja zaczęłam się sama do siebie 
- Jest! Wiedziałam -pomyślałam
- Maxi! Miałeś rację!
- Ale co? -spytał podchodząc do mnię
- No ,że Francesca to robi z Diego!
- Serio? Myślisz ,że to robią? Przecież to byłby jej pierwszy raz. To byłoby bez sensu. Jak chcesz to zadzwoń do niej.
Wzięłam do ręki komórkę i usłyszałam głos dziewczyny.
- Ty zboczeńcu! Wszystko słyszałam . Wcale się nie rozłączyłam!
- Ja też to słyszałem- usłyszałam głos chłopaka dobiegający z urządzenia
- Zamknij się i pij tą kawę idioto!
- Serio myślałaś ,że to robimy?
- A nie?!
- Nie! -krzyknęli jednocześnie
- Mama Fran zaprosiła nas na pizzę idioto!
- Taaa a potem jeszcze na noc...
- Moi rodzice też to słyszą...
- Dzień dobry! Jak państwo mogą zapraszać go do tego domu! Przecież on Francesce dziecko zrobi!
- Wyrażaj się młoda panno. -powiedziała mama Fran -przecież on tylko pił sok truskawkowy....i przy okazji komplementował moją niebiańską fryzurę
- eeeee... A on nie pił kawy?
- Robiłem ją dla Francesci!-powiedział Diego
- Ach ta młodzież. Tylko "to" im w głowie
- Mamo!-krzyknęła Fran do swojej rodzicielki
- Ej, ale wy jeszcze tego nie robiliście?! -spytał tata Fran
- Weźcie ogarnijcie się!
- A tak w ogóle, to kiedy doczekamy się wnucząt?
- Boże czy ty to widzisz...
- To robiliście to już czy nie?!
- Nie!
Słuchaliśmy już tak z godzinkę aż w końcu Diego musiał wyjść już od Francesci i teatrzyk się skończył.
- Czyli...powiadasz ,że Francesca jest dziewicą...Tak?
- Taak. Do czego zmierzasz?
- Ty zaraz nie będziesz -powiedział  a ja zaczęłam nucić
- A teraz chodź tu do mnie, poczuj się swobodnie - a Maxi
- Będę brał Cię, na aswalcie
Sekundę później byliśmy już prawie nadzy w pokoju Maxiego. Nagle usłyszeliśmy krzyk.
-Maksiu! Syneczku! Wróciłam
- Cholera jasna!-powiedział Maxi - Natalia! Ubieraj te majty! 
- Natalka u ciebie jest?! Czekajcie już do was idę !
- Nie! Mamo ! Jestem sam! Nie wchodź! Przebieram się!
- Dobrze syneczku! Przyjdę do ciebie za 5 minut. Posprzątam wszystkie zakamarki. Nic się nie ukryję! 
- Vidal! Leć na balkon
- Nawet na balkonie!
- O kurde! Za okno! Na dach!
- W samej bieliźnie?
- Potem okryje Cię swoim ciepłem
- Dobra !Już lecę!
W samym staniku i majtkach wyskoczyłam zwinnie przez okno! Cholera ! Maxi ma spadzisty dach!
- Maxi! Pomocy!- ryczałam zjeżdżając z dachu w samej bieliźnie - Maxi!!!!
Nagle zjechałam na śmietnik sąsiadów. O nie ! Oni mają dziecko! Wylądowałam na pieluchach!
Nagle spostrzegłam zjeżdżającą na mnie matkę Maxiego ! Powiem tyle... do chudych ona nie nleży!
- Ała! -krzyknęłam stercząc pod tyłkiem pulchnej kobiety
- Wiedziałam! Może byś się ubrała moja panno.
- No bo ja....
- Jak chcecie się kochać to mnie chociaż nie okłamujcie.


_____________________________________________________________
Jest rozdział!
Jak coś, i jako Naty i jako Fran 
pisałyśmy razem. 
Piszcie czy wam się podoba
NataliaNaty292
DomiNika